czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 1. - "Nieszczęśliwy powrót"

     Powrót do domu z Hogwartu stanowił dla Nicole jedną z najsmutniejszych rzeczy jakie ją kiedykolwiek spotkały. Już tęskniła za ogromną biblioteką, dormitorium pełnym błękitu i brązu, krzykami sów w sowiarni, siniakami po meczu Quidditcha, nocnymi przechadzkami w ukryciu przed Filchem, a nawet za masą zadań ze wszystkich, nawet najmniej lubianych przedmiotów!
     Ellie wyciągnęła Natalie z peronu i pomogła jej zabrać niektóre rzeczy. Mamo, jak ona się zmieniła...
     Elizabeth była już prawie tak wysoka jak jej rok starsza siostra. Kiedyś były niemal identyczne, z tym, że różniły się typem urody - Natalie miała zimną urodę, a Ellie ciepłą. A teraz, gdyby wymienić główne różnice?Ellie była trochę mocniej zbudowana i miała szersze ramiona, bo dużo pływała. Nicole zaś była chudziutka, drobna, przeważnie gdzieś po środku ze wzrostem w klasie. Ellie miała ciemniejszą karnację, ciemniejsze włosy... Była szatynką, miała włosy do łopatek, zawsze je dotąd ścinała na lato. Natalia to blondynka, niebieskooka, jej włosy sięgały za pupę. Młodsza miała dużo szerszy nos, pulchniejsze policzki, oczy bardziej rozstawione na zewnątrz i mniejsze, a usta miała mniej pełne i szersze.
     - Jak było w szkole? - zapytała podekscytowana.
     - W szkole, jak to w szkole. Nauczyciele, oceny, przedmioty, konkursy, sport...
     - Och, no nie ściemniaj! Wiem wszystko, co mogłam się dowiedzieć przez dziesięć dni o Hogwarcie, bo babcia mi już opowiadała! Mówiła jakie są przedmioty, oceny, opowiadała ogólnie o magii i ...
     - Dobrze, Ellie! Już mówię wszystko, ale nie bądź tak głośno, bo ktoś usłyszy. Zadawaj pytania po kolei, konkrety proszę.
     - Jaki przedmiot był najgorszy? - zapytała po chwili namysłu.
     - Nie wydaje mi się, żebym miała z czymś problemy... Ale zdecydowanie nie lubiłam historii, bo nasz nauczyciel, profesor Binns, sam zasypia na swoich wykładach. Jest jedynym duchem, który uczy w szkole.
     - Ach tak, dziadek o nim mówił. A jaki przedmiot był najfajniejszy?
     - Trudno powiedzieć. Zaklęcia i Uroki miałam z wychowawcą, podobały mi się. Zielarstwo było takie sobie... Transmutacja jest świetna, Obrona Przed Czarną Magią też. Astronomia była dość ciekawa, ale w następnych latach. W sensie, że nasz podręcznik nie mówił za wiele, więc czytałam też te kolejne. Eliksiry... Naprawdę je polubiłam, ale nauczyciel, profesor Snape... Cóż, to dość nieprzyjemny typ, a przynajmniej sprawia takie wrażenie.
     - A sport? Mieliście lekcje sportu?
     - Nie. Jedynym sportem uprawianym w szkole jest Quidditch, ale o nim już chyba wiesz coś, prawda?
     Ellie potrząsnęła głową.
     - To dobrze. Jakie miałaś oceny?
     - Ze wszystkiego dostałam wynik Wybitny, a eliksiry ukończyłam z wyróżnieniem. Mama przyjdzie? - zapytała Natalie zatrzymując się przed dworcem.
     - Mama? Tak, powinna być tutaj za parę minut... O, już jest, tam. - Elizabeth wskazała na ich matkę, Lindsay.
     Kobieta zdecydowanie odżyła, nie wyglądała na tak wyczerpaną jak zwykle. Uśmiechnęła się szeroko i ruszyła szybko do córek. Chwyciła Natalie i uściskała ją mocno.
     - Dziesięć miesięcy cię nie widziałam! Jak było? Wszystko dobrze? Jakie miałaś oceny Musisz zaraz nam wszystko opowiedzieć! Chyba tam niezbyt dobrze karmili, bo schudłaś!
     - Mamo, też się cieszę, że cię widzę. Karmili po prostu świetnie, wszystkiego było pod dostatkiem, ale to bieganie po szkole i gra w Quidditcha naprawdę dużo dało. Wszystko w porządku, już się nie mogę doczekać kolejnego roku w Hogwarcie.
     - Dopiero co wyszłaś ze szkoły, a chcesz do niej wracać? - zdziwiła się kobieta.
     - Zawsze wiedziałam, że jesteś inna. - stwierdziła Ellie i we trójkę zaczęły się śmiać.
     Nicole wyjęła świadectwo, które dla mugoli wyglądałoby jak zwykły dyplom - nie zobaczyli by pieczątki szkoły, prawidłowych nazw przedmiotów ani ocen.
     - Poczekaj, najpierw był "Powyżej Oczekiwań" czy "Wybitny"?
     - Wybitny wynik to ocena najwyższa. - wyjaśniły z siostrą równocześnie.
     - To wspaniale! Widzę też jakieś wyróżnienie za eliksiry... Nie będę cie długo męczyć z opowiadaniami, bo wiem wszystko z listów i od dziadków. Za co to wyróżnienie?
     - Erhm... "Za zachowanie zimnej krwi i trzeźwego umysłu w obliczu ognia i niebezpieczeństwa oraz wykazanie się wiedzą ponadprogramową, Ravenclaw otrzymuje pięćdziesiąt punktów!".
     - Ognia i niebezpieczeństwa? O rany, to co tam się działo?!
     - Nic szczególnego, mamo. Przyjaciel miał... drobne kłopoty, więc mu pomogłam. Nikt nie ucierpiał, nie masz o co się martwić. A wyniki miałam najwyższe pośród pierwszorocznych z całej szkoły, zaraz po mnie Hermiona, choć uważam, że powinna zostać wynagrodzona z Zielarstwa.
     - A co Quidditchem? I Pucharem Domów?
     - Puchar Domów zgarnęli Gryfoni. To ci, którzy mają czerwone barwy. Harry, Ron i Hermiona są z Gryffindoru. A Quidditch? Hm... Nie chciałabym się chwalić, ale ...
     - Przygotuj się, mamo, na wielkie przedsięwzięcie. - mruknęła Elizabeth.
     - Ale jako najmłodszy gracz od wieku przyczyniłam się do tego, że wygraliśmy wszystkie mecze w tym roku szkolnym i zgarnęliśmy puchar.
     - Gratulacje! - matka z siostrą ją ścisnęły.
     - Duszę się, ciemność przed oczami! - zawołała. - Przez to, że zawisłam jak nietoperz na miotle, jestem nazywana Nietoperzem Stephens.
     Siostra zaśmiała się.
     - Lisa, nie śmiej się z siostry! - poprosiła matka. - Pójdziemy odnieść twoje rzeczy i uczcimy to wyjściem na zakupy.

     Lisa, Natalie i Lindsay wróciły do domu, gdzie ojca na całe szczęście nie było. Zostawiły wszystko w domu, w którym panował wielki porządek i pustka - z wielu szafek zniknęły różne rzeczy. Kuchnia była wyremontowana wraz z łazienką i toaletą. Wyruszyły na zakupy do galerii handlowej, choć Natalie była bardziej zadowolona z tego, że kupiła sobie książki, niż z zakupu marynarki, T-shirtu, spodni, trzech nowych koszul i swetra. Wszystko to było na nowy rok w szkole. Nie wiedziała skąd mama miała tyle pieniędzy, żeby kupić od razu dwóm córkom część ubrań na nowy rok, ale wiedziała, że na pewno nie obciąża mamy kosztami. Inaczej chodziłaby przybita po tej galerii. A tak, to sama jeszcze proponowała zakup nowych rzeczy!
     Wróciły do domu i usiadły w ogrodzie, przy stoliku. Natalie dalej opowiadała im o szkole i przypomniała sobie, że przecież ma numer Hermiony i adresy Harry'ego i Rona, żeby się z nimi skontaktować. Pomyślała, że napisze do nich wieczorem.
     - A wyczarujesz coś? Proszę cię! - błagała Ellie.
     - Mamy zakaz używania magii poza terenem szkoły do pełnoletności, to jest karane wyrzuceniem ze szkoły, utratą różdżki i pewnie czymś tam jeszcze.
     - Jak to? Nie możecie wyczarować zupełnie niczego? A co jak nadejdzie niebezpieczeństwo?
     - Jeśli będzie zagrożone moje życie, to Ministerstwo może rozpatrzyć tą sprawę. Ale mam starać się rozwiązywać każdy, nawet najgorszy problem w taki sposób, jak dotychczas robili to inni mugole.
     - Nie namawiaj więc siostry do złego. - zagroziła Lindsay. - Zostawiam was, muszę wrócić do pracy. Mam nadzieję, że będziecie się zachowywać tak, jak zachowywałyście się dokładnie rok temu, dobrze?
     - Tak jest.
     - Żadnego magikowania. Ach, właśnie, wieczorem pokaż mi zdjęcia ze szkoły. Jestem ich bardzo ciekawa.

     Wieczorem Nicole napisała listy do przyjaciół i uwarzyła Eliksir Fotograficzny, żeby wywołać resztę zdjęć. Miała album na te zdjęcia, które chciała pokazywać wszystkim, którzy o to prosili, oraz pudełko na zdjęcia, do którego chowała sobie te, będące dla niej bardziej osobiste. Nawet Ellie ich nie zobaczyła.
     Kiedy Lindsay i jej mąż, Ed, wrócili do domu, Linds podała mu obiad i pokazała świadectwo córki.
     - I co mi po tym? - zapytał. - Co mnie obchodzą czary? Nie jestem jakimś tam magikiem, nawet nie wiem na czym polega... - przejrzał listę przedmiotów. - Zielarstwo na przykład. I co to za oceny? "Wybitny". Skąd mam wiedzieć, czy Wybitny to ocena najlepsza, czy zaledwie czwóra.
     - To najlepsza ocena, na dole masz skalę. Eliksiry są ukończone z wyróżnieniem i Natalie jest najmłodszym graczem Quidditcha od wieku. Zdobyli Puchar w tej grze, nie przegrali żadnego meczu.
     - To ta gra na miotłach?
     - Tak.
     - Bardziej by mnie satysfakcjonowało, gdyby została kapitanem drużyny Footballu Amerykańskiego.
     - Ciebie nigdy nic nie satysfakcjonuje. - burknęła i wyszła z pomieszczenia ciesząc się, że córki go nie słyszały.
     Porozmawiała jeszcze z dziećmi, ustaliła kiedy pójdą na Pokątną w celu zrobienia zakupów do szkoły dla Natalie i Ellie, i dodała, że babcia przyjedzie w sobotę na tydzień.
     Elizabeth padła szybko, miała pewnie zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień. Natalie wypuściła Nocturnala w nocy, bo nie mogła spać. Sowa wróciła po trzydziestu minutach i zasnęła w klatce najedzona. Krukonka jeszcze długo nie mogła usnąć, myśląc, co może robić w nudnym Londynie, gdy Hogwart będzie czekać na nią przez dwa miesiące.
     Mimo wszystko powrót do domu był dla niej rzeczą smutną....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz