poniedziałek, 27 stycznia 2014

Interludium.

Rok Drugi: Komnata Tajemnic

     Natalie, Harry i Weasleyowie dotarli pierwszego września na King's Cross. W czasie gdy Natalie wymijała tłumy uczniów, żeby wrzucić z bliźniakami swoje bagaże i zająć miejsce wolne od żab czy ropuch, Harry i Ron zagubili się gdzieś, jednak nikt tego z początku nie zauważył. Ginny dołączyła do Natalie, gdy wrzuciła swoje bagaże. Troszkę się bała, ale radość, z powodu rozpoczęcia kolejnego roku, przezwyciężała lęk.
     - Okropnie się cieszę, że w końcu i ja pójdę do normalnej szkoły. - stwierdziła.
     - Nawet nie wiesz jak bardzo ja jestem szczęśliwa, że nie idę do Beauxbatons. Gdybym miała siedzieć teraz we Francji i ...
     - A miałaś? - zapytali Fred i George udając, że nie rozmawiali z Potterem na ten temat.
     - Rany kota, ale mnie nastraszyliście! - zawołała. - Pewnie, że... Ale o co wam chodzi?
     - O Beaubottans.
     - Beauxbatons! - poprawiła Ginny. - Już czwarty rok mylicie!
     - Nieważne jak to się nazywa.
     - Ale Nietoperzyca chyba czegoś nam nie wyjaśniła.
     - Słuchamy.
     Do pociągu nagle weszły tłumy uczniów, zagłuszając rozmowę. Natalie pokręciła głową do bliźniaków i uśmiechnęła się. Chwyciła za klamkę drzwi do następnego przedziału i kiwnęła do Ginny, żeby z nią poszła.
     Ognistowłosa podreptała za nią do najbliższego pustego miejsca. Chwilę później odnalazła ich tam Hermiona i z nią siedziały rozmawiając przez całą podróż. Prawie całą, dopóki Fred i George nie weszli do przedziału i wtedy Natalie zmyła się do działu, w którym siedzieli koledzy z drużyny Quidditcha w Ravenclawie. Dopóki bliźniacy urzędowali w wagonie, ona siedziała z utęsknionymi Krukonami i rozmawiała z nimi o nadchodzącym roku. Potem znowu powróciła do dziewczyn i poszły przebrać się w szaty, bo Express Hogwart dojeżdżał już na miejsce.
     Harry'ego i Rona wciąż nie było nigdzie widać. Dziewczęta zaczęły się trochę martwić, ale stwierdziły, że może siedzą gdzieś z drużyną Gryffindoru i na tym przystały. Ginny rozstała się z nimi, bo jako pierwszoklasistka przepływała drogę łodzią z Hagridem, a pozostałe klasy leciały powozami ciągniętymi przez testrale. Tam również Hermiona i Natalie się rozstały, bo grupowano już uczniów dormitoriami.
     Kiedy wszyscy wchodzili do Wielkiej Sali, Hermiona pobiegła do prefekta Gryffindoru, Percy'ego i zapytała, czy nie widział gdzieś brata i jego przyjaciela. Chłopak zmartwiony ich brakiem zaczął rozglądać się po sali i jej okolicach. Natalie poprosiła Hermionę, żeby wyszły na zewnątrz, bo zrobiło jej się słabo. Wtedy zobaczyły, jak profesor Snape i profesor McGonagall prowadzą poobijanych chłopców do zamku. Dostali szlaban, a Ginny została przydzielona do ... Gryffindoru. Jak cała reszta Weasleyów.
     Następnego dnia przy śniadaniu Ron dostał wyjca od mamy - taką kopertę, z której wydobywa się głos rozzłoszczonego rodzica o dużym natężeniu. Ron myślał, że spali się ze wstydu. Jeszcze bardziej załamał go fakt, że tego samego dnia miała być już pierwsza lekcja Obrony Przed Czarną Magią z profesorem Lockhartem, którego większość czarownic wręcz ubóstwiała. Włącznie z Hermioną! Mimo wszystko lekcja przebiega ciekawie, ponieważ Gilderoy Lockhart przynosi do klasy chochliki kornwalijskie, które zdemolowały pomieszczenie, bo nauczyciel nie potrafił sobie z nimi poradzić. Uczniowie musieli je zwalczyć. Sytuacja o mało nie powtórzyła się później na lekcji Natalie, a ona, Cho i Luna zdążyły zainterweniować.
     Drużyna Krukonów zaczęła trenować już tego samego dnia, żeby wyprzedzić wszystkich. Gryfoni i Ślizgoni wpadli niestety na pomysł trenowania o świcie, choć nikt nie wiedział, że oba zespoły chciały zacząć trenować w ten sam dzień i o tej samej godzinie. Spotkali się na boisku, a uczniowie Slytherinu mieli pozwolenie od Snape'a i tym się bronili. Do tego dołączył do nich... Malfoy. Cóż zrobił jego ojciec, żeby pomóc mu się tam wkupić? Zafundował całej drużynie nowe Nimbusy Dwa Tysiące Jeden. Dwa Tysiące Jeden! Nikt w szkole jeszcze ich nie miał. Hermiona była oburzona jego zachowaniem i dołączyła do kłótni, przez co Draco nazwał ją SZLAMĄ. Ron próbuje stanąć w obronie Hermiony, ale jego różdżka została złamana, gdy przyleciał z Harrym do szkoły Fordem Anglia swojego ojca i rozbił się nim o Wierzbę Bijącą. W efekcie tego, zamiast Dracona żrącego ślimaki, wszyscy ujrzeli Rona wymiotującego nimi. Musiał się nim zająć Hagrid, przy czym dowiedział się jak Malfoy zwrócił się do panny Granger. Pocieszył ją mówiąc, że nawet jeśli on jest czarodziejem czystej krwi, to może jej co najwyżej naskoczyć, bo jest tysiąc razy mądrzejsza od niego mimo swojego mugolskiego pochodzenia.
     Po południu Harry i Ron odrabiają karę. Ron musiał wyczyścić wszystkie srebra w Izbie Pamięci, a Harry odpisywać z Lockhartem na listy od fanek profesora. Stało się tam jednak coś dziwnego... Chłopak słyszał czyjś głos... Przerażający, mówił okropne rzeczy, groził... Ale nikt nie chciał mu wierzyć.
     Po którymś z treningów Quidditcha Harry został przyłapany przez Filcha na tym, że ubrudził podłogę błotem, gdy wchodził do zamku. Woźny zaciągnął go do swojego biura, ale w tym samym czasie Poltergeist Irytek narobił hałasu i wywabił Argusa z biura. Harry zobaczył wtedy list Filcha na biurku i dowiedział się, że ten próbuje nauczyć się magii przez Wmiguroka – korespondencyjny kurs czarodziejski. Zdołał uciec stamtąd w porę, bez kary.
     Natalie, Hermiona, Ron i Harry zostali zaproszeni przez Prawie Bezgłowego Nicka na przyjęcie w rocznicę śmierci, która wypada w Noc Duchów. Po niezbyt udanym przyjęciu (a jego nieudanie wynikało z wielu aspektów, choć Natalie uważała, że nie było najgorzej, bo zdołała pogadać z Szarą Damą na temat paru spraw, tak jak to Krukonka z Krukonką). Harry znów usłyszał po przyjęciu bezcielesny głos. Podążył za nim, a za Harrym przyjaciele, którzy nie wiedzieli o co chłopaki chodzi. Odnaleźli okropny widok... spetryfikowaną Panią Norris powieszoną na ogon na ścianie oraz napis: „KOMNATA TAJEMNIC ZOSTAŁA OTWARTA, STRZEŻCIE SIĘ WROGOWIE DZIEDZICA”. Po chwili na pustym korytarzu zjawili się uczniowie i nauczyciele wracający z uczty. Malfoy przepchał się przez tłum uczniów i wrzasnął "Strzeżcie się potomka Salazara Slytherina! Ty - pokazał wtedy na Hermionę. - Będziesz następna, szlamo!". Podejrzenia padły na Harry'ego, ponieważ po raz któryś już raz z rzędu znalazł się w miejscu, gdzie stało się coś niedobrego.
     Hermiona i Natalie uparcie szukały informacji na temat Komnaty Tajemnic, jednak nigdzie nie było wzmianki o niej. Poprosiły profesora Binnsa na lekcji Historii Magii, żeby opowiedział o niej. Profesor z początku odmawiał, ale widząc, że dzieciaki nie dają za wygraną, zdecydował się opowiedzieć legendę, która głosiła, że Slytherin miał zbudować tajną komnatę i uwięzić w niej "grozę", oraz że nie będzie można jej otworzyć póki nie zjawi się jego dziedzic. Nauczyciel zaznaczył też, że to jest tylko mit, którym straszy się naiwnych poszukiwaczy przygód wśród uczniów. Hermiona wysnuła hipotezę, którą przedstawiła swoim przyjaciołom tego samego dnia. Że to Malfoy jest dziedzicem Slytherina.
     Natalie wpadła na pomysł by uwarzyć eliksir wielosokowy, by mogli zamienić się w Crabbe'a, Goyla oraz Milicentę Bulstrode i wypytać Dracona o to, czy jest dziedzicem. Dzięki kolejnemu aktowi gry aktorskiej Natalie, podstępem skradli ze zbiorów Snape'a brakujące składniki eliksiru, żeby mogli go uważyć potajemnie w unikanej przez uczniów Łazience Jęczącej Marty.

     Pewnego południa Natalie poszła pouczyć się na test z Historii Magii na błoniach. Było wyjątkowo ciepło i wszyscy chętnie tego dnia wychodzili na dwór na każdej z przerw. Natalie miała wtedy potrzebę odpocząć od siedzenia przy Eliksirze Wielosokowym, musiała się wyciszyć przed testem i kolejnym treningiem (czyt. mordęgą), bo zbliżały się kolejne mecze Quidditcha. Jak na razie szło im świetnie, wygrali każdy mecz, ale wciąż czekała na nich rozgrywka ze Ślizgonami.
     Siedziała sobie spokojnie, wertowała strona po stronie, urywając zdania, które znała już na pamięć. Nagle usłyszała przed sobą pewien okropny dźwięk, dobrze znany jej z najgorszych koszmarów. Nie, nie głos Filcha, Snape'a czy cokolwiek tego rodzaju. Żabi skrzek. Upuściła książkę i ujrzała okropną ropuchę tuż przed nią, wgapiającą się w nią swoimi wyłupiastymi oczyma. Wrzasnęła i wdrapała się na drzewo tak wysoko, jak tylko potrafiła. Spojrzała w dół, nagle żaba zniknęła w obłoku iskier. Zobaczyła bliźniaków, którzy stali z różdżkami w ręku i dosłownie pokładali się ze śmiechu. Zapytali, wciąż się śmiejąc:
     - Chcesz naszej pomocy?
     - Nic od was nie chcę! Zniknijcie mi z oczu! Ale to już! - krzyknęła łkając i drżąc, uczepiona gałęzi.
     - Jak chcesz, Nietoperz! - odparli i poszli w stronę zamku.
     Płakała i dopiero wtedy, kiedy się trochę uspokoiła, uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia jakim sposobem ma zejść na dół. Długo do tego podchodziła, jednak żaden sposób nie okazywał się dobry i pozostała w punkcie wyjścia. Jej różdżka wisiała na najniższej gałęzi, balansując, więc nie rzuci na podłoże zaklęcia Spongify, żeby zejść na dół. Nagle usłyszała pewien głos, kilka metrów pod sobą.
     - Hej, to ty, Stephens? - zawołał blondyn, a u jego boku... o dziwo nie stało dwóch osiłków.
     - Witaj, Malfoy. - odkrzyknęła. - Ładny dzień, nie ma co!
     - Nie zgrywaj się i złaź stamtąd, zanim sobie coś zrobisz!
     - Żebym jeszcze wiedziała jak! - rzuciła poirytowana.
     - Rzuć zaklęcie na przykład! Przecież jesteś taka dobra ze wszystkiego, musisz sobie i z tym poradzić, co?!
     - Moja różdżka wisi sobie na gałęzi nad twoją głową! - wyjaśniła.
     Malfoy pokręcił głową i zaśmiał się cicho. Natalie zamknęła oczy, nie chciała teraz niczego widzieć, chciała stać się niewidzialna.
     - Skacz! - krzyknął w końcu.
     - Oszalałeś?! Przecież się zabiję! Tu są z cztery metry!
     - Pięć, ale skacz! Złapię cię przecież!
     - Nie pytam, już mam pewność: Ty na serio oszalałeś!
     - No przecież jestem szukającym, widzę czy coś jest w moim zasięgu czy nie! - zawołał. - Patrz, rzucę drugi raz Spongify, żebyś teraz widziała i skoczysz, dobra?!
     Pokiwała głową. Innego wyboru nie mam.
     Malfoy rzucił drugi raz zaklęcie i wyciągnął obie ręce przed siebie. Natalie w myślach pożegnała się ze światem i powoli przełożyła obie nogi na jedną stronę gałęzi. Poprawiła spodnie i zeskoczyła w dół czekając tylko, aż upadnie na ziemię i poczuje okropny ból... Albo nie poczuje już nic.
     Upadła lekko, zawisając nad ziemią. Otworzyła oczy , a Draco powoli odstawił ją na ziemię. Przywołał jej różdżkę i oddał.
     - Dziękuję. - powiedziała pół-głosem.
     Rozejrzała się dookoła, żeby upewnić się, że nie było świadków tego zdarzenia. Ku jej szczęściu, byli całkiem sami. Lekcje musiały już się zacząć, albo zostało do nich niewiele czasu.
     - Drobiazg. I tak masz u mnie dług wdzięczności. - stwierdził.
     - Do czasu, Draco. - uzupełniła i podniosła książkę. - Lekcje już się zaczęły?
     - Jak się sprężysz, to zdążysz dopiec w dwie minuty, bo tyle dokładnie zostało. - odparł.
     - Jeszcze raz dzięki... Cześć. - powiedziała i pobiegła, a on ruszył w drugą stronę do klasy Zielarstwa.
     Zostawiła na razie dla siebie tę przygodę i miała nadzieję, że wkrótce okazja na spłacenie długu nadejdzie i nikt nie będzie musiał wiedzieć, że musiała być mu za cokolwiek wdzięczna.

     Podczas meczu quidditha Gryffindoru ze Slytherinem doszło do niecodziennego zdarzenia: jeden z tłuczków uporczywie ściga Harry'ego, by zrzucić go z miotły, aż w końcu udaje się uderzyć Harry'ego w rękę, łamiąc ją. Harry mimo wszystko łapie znicz, Gryfoni wygrywają i upada na ziemię czując, że zaraz chyba zejdzie z bólu. Profesor Lockhart, przekonany o swojej doskonałości chciał zreperować rękę ucznia, a zamiast tego... usuwa mu kości. Harry musi spędzić całą noc w Skrzydle Szpitalnym.
     W nocy odwiedza go Zgredek, skrzat, który chciał go powstrzymać przed powrotem do Hogwartu. Mówi mu teraz, że to on zablokował barierkę na dworcu, żeby nie mógł się dostać do szkoły (a jednak poradził sobie z pomocą auta pana Weasleya) i zaczarował tłuczek. Pojawiła się w tym czasie kolejna spetryfikowana ofiara – Colin Creevey, chłopiec z Gryffindoru.
     Harry wychodzi w niedzielę ze szpitala i odwiedza łazienkę Jęczącej Marty, gdzie zastaje Rona, Natalie i Hermionę warzących eliksir Wielosokowy. Mówią mu o tym, że Lockhart założył Klub Pojedynków i zdecydowali, że pójdą zobaczyć, jak wyglądają te zajęcia.
     Snape wytypował Harry'ego do pojedynku z Malfoyem. Blonyn wyczarował węża, jednak sam nie umiał sobie z nim poradzić. Harry, nieświadom tego, że jest wężousty, powstrzymał węża od zaatakowania Justyna Finch-Fletchleya za pomocą tej umiejętności. Po tym cała szkoła zaczęła uważać go za Dziedzica Slytherina, a był to powód do żartów dla bliźniaków, którzy torowali mu drogę krzycząc "Z DROGI! DZIEDZIC SLYTHERINA IDZIE! JEST BARDZO ZŁY I ŻĄDNY KRWI!".
      Następnego dnia w bibliotece kilku Puchonów rzuciło na niego oskarżenia, a chwilę po tym doszło do kolejnej napaści – na Justyna i ducha – Prawie Bezgłowego Nicka. Uczniowie coraz bardziej martwią się o swoje bezpieczeństwo w szkole, a Natalie nadal kombinuje jak mogłaby pomóc przyjacielowi i odnaleźć jakiś trop prowadzący do rozwiązania zagadki Dziedzica Slytherina i "grozy", jaka opuściła Komnatę Tajemnic, żeby straszyć w zamku.
      Harry został wezwany do Dumbledore'a, podejrzewał, że wyrzucą go ze szkoły. Dyrektor nie oskarżył go o te napaści.
      "Eliksir Wielosokowy jest gotowy!" zawołała Natalie do Gryfonów wracając z Łazienki Marty. Zdecydowali, że w czasie Ferii Bożonarodzeniowych Harry i Ron przemienią się w Crabba i Goyla. Natalie zaprzeczyła temu, że mogłaby w ogóle wejść do Slytherinu i widzieć Ślizgonów częściej niż musi, czyli przy posiłkach, na korytarzu i na lekcji Obrony Przed Czarną Magią. Po staniu się wiernymi kopiami osiłków Malfoya, idą go przepytać. On mówi im, że to nie on jest dziedzicem Slytherina i sam zastanawia się kim może być. Gdy chłopcy wracają do łazienki, Hermiona jest cała pokryta kocim futrem. Okazało się, że zamiast włosa Milicenty, znalazła włos jej kota.
     W czasie zbliżonym do Walentynek Harry znalazł w łazience Jęczącej Marty tajemniczy dziennik. Gdy zaczyna w nim pisać okazuje się, że w ten sposób może rozmawiać z tajemniczym Tomem Riddlem, który pokazuje mu wspomnienie z lat, gdy był w uczniem szkoły, kiedy Komnata Tajemnic była otwarta. Wspomnienie sugeruje, że za otwarcie komnaty odpowiadał Hagrid. Niedługo potem ktoś skradł Harry'emu dziennik.
     Nadszedł czas długo wyczekiwanego meczu Quidditcha Gryfonów z Puchonami. Wszyscy byli bardzo podekscytowani i nie mogli się go doczekać, lecz zaraz przed rozpoczęciem doszło do napaści na Hermionę i Penelopę Clearwater. Kolejne dwie petryfikacje. Mecz został odwołany. Harry i Ron pobiegli do Hagrida, chcąc dowiedzieć się, czy to on otworzył Komnatę Tajemnic, jednak przeszkadza im w tym Dumbledore, Knot i Lucjusz Malfoy. Pan Malfoy zawiesza Dumbledore'a, a Knot zabiera Hagrida do Azkabanu. Hagrid odchodząc mówi głośno, że Harry i Ron (ukryci pod peleryną-niewidką) powinni iść za pająkami, które łaziły w ogromnych grupach w tą samą stronę.
     W szkole wprowadzono nowe reguły – nie wolno było odwiedzać chorych, nauczyciele mieli odprowadzać uczniów na lekcje i patrolować korytarze. Harry z Ronem postanawiają posłuchać rady Hagrida i śladem pająków trafili do Zakazanego Lasu. W jego głebi spotkali olbrzymie pająki oraz ich przywódcę – Aragoga. Aragog wyjawił im, że Hagrid nie otworzył Komnaty. Pająki panicznie boją się potwora Slyhterina grasującego w zamku. Stary pająk pozwala swym potomkom pożreć chłopców, jednak w samą porę ratuje ich samochód pana Weasleya. Ron jest jeszcze bardziej przerażony niż zwykle, a jego arachnofobia znacznie się pogarsza.
     Natalie otrzymuje list od mamy mówiąc, że ta rozwodzi się z ojcem za dwa tygodnie i przeprasza za to wszystko. Obiecuje, że teraz postara się poświęcić jej więcej czasu, gdy Natalie wróci do Francji na wakacje. Krukonka z jednej strony się cieszy, a z drugiej martwi o to, jak przeżyje to Ellie, choć wcale nie są już z siostrą na przyjacielskiej stopie.
     Podczas pewnego ze śniadań Ginny próbowała powiedzieć coś Harry'emu i Ronowi o Komnacie Tajemnic, ale przerwał im Percy. Zapomnieli o tym i poszli odwiedzić spetryfikowaną Hermionę w Skrzydle Szpitalnym. Dzięki notce Hermiony, którą utkwiła jej w sztywnej ręce, dowiedzieli się czym jest potwór Slytherina – jest to... Bazyliszek. Jego wzrok ma moc zabijania, jednak okazuje się, że nikt nie zginął, bo nie spojrzał mu prosto w oczy. Gdy Harry i Ron chcą poinformować o tym nauczycieli okazuje się, że potwór Slytherina porwał też Ginny. Lockhart, który przez cały rok przechwalał się, że wie wszystko o Komnacie Tajemnic, został wysłany przez pozostałych nauczycieli, żeby zabić potwora. Chłopcy przyłapali profesora mającego zamiar uciec i zmusili go, aby poszedł z nimi ratować Ginny.
     Po wejściu do tunelu prowadzącego od łazienki Marty do komnaty, Lockhart chciał zaatakować Rona jego różdżką, ale ta znowu odbiła zaklęcie w rzucającego je i tym sposobem profesor stracił pamięć. Harry wszedł do Komnaty Tajemnic, gdzie znalazł małą, nieprzytomną Ginny. W tym samym miejscu spotkał... Toma Riddle'a. Poprosił go o pomoc, a w  czasie rozmowy Tom wyjawił Harry'emu całą prawdę, że to on jest prawdziwym dziedzicem Slytherina, oraz że stał się Lordem Voldemortem, jest jego wcześniejszym wcieleniem. Riddle chciał się rozprawić z Harrym raz na zawsze i wezwał bazyliszka.
     Natalie szukała w tym czasie Harry'ego i Rona. Znalazła ukryte przejście w łazience i zorientowała się, że poszli oni do komnaty. Pobiegła do gabinetu Dumbledore'a i bez wyjaśnień kazała, żeby wysłał Faweksa z pomocą do Harry'ego. Feniks dotarł do Komnaty i zrzucił mu Tiarę przydziału, a w niej miecz Godryka Gryffindora. Chłopiec przebił potworowi podniebienie, ale jeden z jego jadowych kłów przebił mu ramię. Faweks ratuje Harry'ego swymi leczącymi łzami, sprawiając, że rana znika. Harry pokonał Riddle'a przebijając dziennik kłem.
     Feniks pomógł Harry'emu, Ronowi, Lockhartowi i Ginny wydostać się z Komnaty (choć mieli wątpliwości, czy chcą go stamtąd zabrać). Harry poszedł do gabinetu prof. McGonagall, gdzie niespodziewanie zastaje Dumbledore'a, Flitwicka i Natalie. Opowiadają całą historię. W czasie rozmowy do gabinetu wpada Lucjusz Malfoy ze Zgredkiem. Dumbledore mu mówi, że odkrył szantaż Malfoya wobec rodzin członków rady i otrzymał dzisiaj deszcz sów z prośbą o powrót do szkoły po zniknięciu Ginny. Gdy Malfoy wzburzony odchodzi, Harry chce podstępem uwolnić Zgredka, mimo przykrości, które mu sprawił. Włożył skarpetkę do dziennika Riddle'a i oddał go Lucjuszowi, krzycząc, że to on podłożył go Ginny w księgarni. Mężczyzna rzucił go Zgredkowi, który znajduje skarpetkę. Kiedy skrzat otrzyma jakieś ubranie od właściciela, staje się wolnym. Po złapaniu skarpetki od Malfoya stał mu się nieposłuszny. Wściekły czarodziej wyciągnął różdżkę, ale Zgredek obronił Harry'ego.
     Pani Pomfrey udało się sokiem mandragory zbudzić wszystkich spetryfikowanych. Na nocnej uczcie końcowo-rocznej Gryffindor zdobył Puchar Domów, a Slytherin Puchar Quidditcha, zrzucając Krukonów na drugie miejsce, Puchonów na trzecie, a Gryffindor na ostatnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz