poniedziałek, 27 stycznia 2014

Interludium (2)

     Wakacje. Tegoroczne lato Harry, Ron, Hermiona i Natalie mieli spędzić przy swoich rodzinach. Natalie po części ucieszył ten fakt, ponieważ nie musiała patrzeć na bliźniaków. Okropny uraz do nich miała, odkąd wyczarowali jej żabę w październiku i musiała przez nią wdrapać się na szczyt drzewa. Cokolwiek nie robili, żeby zwrócić jej uwagę, nie zasługiwało na nią. Traktowała ich jak powietrze. Za to dręczył ją fakt, że Malfoy zachowuje się wobec niej jakoś pobłażliwie. Wolałaby, żeby wyzywał ją i jej dokuczał, niż z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu traktował jak równą sobie Ślizgonkę. Przecież nie jest Ślizgonką i nigdy nie będzie!
     Z dworca King's Cross odebrali ją dziadkowie. Pożegnała się z przyjaciółmi i wcale nie smuciła się rozstaniem, bo miała pewność, że za dwa miesiące znowu się zobaczą. W tym roku nic im nie przeszkodzi, żadne Beauxbatons, ani inne szkoły i pomysły rodziców! Swoją drogą, Krukonka bała się spotkania z rodziną po jedenastu miesiącach. Ale musi być tam lepiej, skoro mama nie haruje na półtora etatu i ojciec nie łazi w kółko, psując wszystkim humory. Prosto z Londynu wybrali się, żeby coś zjeść i zjawili się później na lotnisku we Francji, dokładniej w Paryżu. Miała zostać tam z rodziną na dziesięć dni. Dziesięć dni zwiedzania, chodzenia na zakupy, jedzenia udziwnionych potraw i spotykania ludzi zewsząd - Francuzi, Brytyjczycy, Amerykanie, Włosi, Hiszpanie, Polacy, Azjaci... Mnóstwo różnych nacji.
     I wszystko znowu się zmieniło. Mama, nagle kompletnie beztroska, wiecznie ucieszona, dużo bardziej zadbana i jakby bogatsza, bo nie przejmowała się w ogóle wydatkami. Ellie... Ellie teraz opisywała Natalie jak wygląda Beauxbatons. Rzeczywiście była to szkoła, która ma wielki wpływ na swoich uczniów. Elizabeth, poza tym, że z twarzy była podobna do Stephensów, czyli strony rodziny ojca (a więc strasznie odbiegała urodą od Francuzek, ponieważ miała dużo ciemniejszą karnację, była brunetką, miała prawie czarne włosy i dość mocną budowę od pływania: szerokie barki przede wszystkim), to stała się teraz bardzo wyniosła, poważna, zgrywała damę i chyba się nią poczuwała przez tą szkołę. Bez wysiłku nie odnajdywały wspólnego języka. A propos języka, to jej angielski przesiąkł francuskim akcentem i często gubiła słowa, zastępowała je francuskimi. Do Natalie przyszedł list, mówiący, że za zgodą rodzica/opiekuna może odwiedzić Hogsmeade, wioskę czarodziejów, podczas kolejnego roku szkolnego. Oczywiście mama się zgodziła.
     Kiedy powrócili do Bourgoin-Jallieu, gdzie aktualnie mieszkały Lindsay i Ellie, Natalie oglądała w salonie z babcią mugolskie wiadomości, stamtąd dowiedziały się o groźnym zbiegu z więzienia - Syriuszu Blacku podpis na formularzu. Natalie dopytywała babcię i dziadka kim jest Syriusz, ale tradycyjnie - nic jej nie wyjawili.
     W szóstym tygodniu wakacji Natalie, Janice i Richard wrócili do Anglii, żeby zrobić zakupy na rok szkolny. Zdobyli wszystko co trzeba i teleportowali się do Walii, do domu dziadków. W dzień odjazdu pociągu do Hogwartu, dziadkowie teleportowali się z powrotem do Londynu, żeby ją odprowadzić i pożegnać, podczas odjazdu.

     W pociągu Natalie usiadła z Ginny. Zaprzyjaźniła się z jedyną córką Weasleyów w ciągu tego roku. Czuła, że pomiędzy nimi jest większa zażyłość, niż pomiędzy Natalie, a Ellie. Potem dołączyli do nich Harry, Ron i Hermiona. Harry opowiedział im o swojej przygodzie w wakacje.
     W trakcie wakacji Dursleyów odwiedziła ciotka Marge, która obrażała rodziców Harry'ego, więc nieświadomie rzucił na nią urok i napompował ją jak balona, kobieta odleciała gdzieś daleko, przez to nie dostał zgody na wycieczkę do Hogsmeade. Uciekł z domu, żeby nie dostać kary. W ciemnej uliczce ujrzał wielkiego psa i upadł na ziemię. Stał przed nim Błędny Rycerz - czarodziejski autobus.Okłamał facetów, których wziął za pracowników Ministerstwa, mówiąc, że nazywa się Neville Longbottom. Zdecydował się na wyjazd do Dziurawego Kotła, gdzie zastał go Korneliusz Knot i oznajmia, że nic się nie stało.
     Harry mieszkał w Dziurawym Kotle, skąd zwiedzał w międzyczasie ulicę Pokątną. W przeddzień wyjazdu do Hogwartu spotkał Rona i Hermionę, a także resztę Weasleyów. W ten sam dzień Hermiona kupiła sobie kota - Krzywołapa. Nie zdradził tylko przyjaciołom jednego - wieczorem podsłuchał rozmowę pana Weasleya z panią Weasley i dowiaduje się, że Syriusz Black uciekł z Azkabanu by go dopaść.
     Harry, Hermiona, Ron i Natalie zostawili Ginny z innymi drugoklasistami, a sami usiedli w przedziale razem z profesorem Remusem Lupinem. Po pewnym czasie Harry stracił przytomność z powodu dementora, który pojawił się w przedziale. Okazało się, że z powodu ucieczki Blacka dementorzy będą stać na wartach w Hogwarcie. Hagrid został mianowany nauczycielem opieki nad magicznymi stworzeniami.
     Rok zaczął się, a uczniowie musieli wybrać kolejne przedmioty jakie będą studiować w trzeciej klasie. Czwórka przyjaciół spośród nich wybrała między innymi wróżbiarstwo. Hermiona już na pierwszej lekcji wróżbiarstwa pokłóciła się z nauczycielką prof.Trelawney. Odbywa się też pierwsza lekcja opieki nad magicznymi stworzeniami – prowadził ją Hagrid, pokazując im hipogryfy. Jeden z nich – Hardodziob – sprowokowany zaatakował Malfoya, który musi iść do skrzydła szpitalnego. Wieczorem Harry, Ron, Natalie i Hermiona odwiedzili gajowego i obiecali, że staną po jego stronie, jeśli będzie potrzeba i wyjawią, że wszystko to była wina Malfoya.
     Cała klasa z niecierpliwością wyczekuje lekcji Obrony Przed Czarną Magią, prowadzonej przez profesora Lupina – zapoznają się z boginami, stworami, które przybierają postać tego czego najbardziej ktoś się boi. O jaki śmiech rozległ się na sali wśród Krukonów i nauczycieli (profesora Lupina i Flitwicka), gdy boginem Natalie okazała się ogromna żabo-ropucha. Bogina trzeba zwalczyć śmiechem, więc Natalie sprawiła, że zmora nagle dostała zeza rozbieżnego i pojawiła się na niej różowo-czerwona sukienka. W przypadku Gryffindoru było inaczej. Lupin nie dał walczyć Harry'emu z upiorem. Harry uważa, iż Lupin uznaje go za niezdolnego do walki z boginem w postaci dementora. Rozbawił ich jednak fakt, że boginem Neville'a okazał się profesor Snape, a żeby go zwalczyć, sprawił, że jego czarna szata zmieniła się w ubranie babci Neville'a, Augusty Longbottom.
     Nadszedł czas pierwszej wyprawy do czarodziejskiej wioski Hogsmeade. Harry był nieszczęśliwy, bo nie mógł się tam wybrać z przyjaciółmi, a prof. McGonagall nie pozwoliła mu na to. Ron pokłócił się z Hermioną o Krzywołapa, który wiecznie polował na Parszywka.
     Harry'ego na korytarzu spotkał Filch, który kazał mu iść do dormitorium, jednak ten wymknął się do sowiarni. W drodze do niej napotkał Lupina, który zaprasił go na herbatę do swojego gabinetu. Profesor tłumaczył mu, że nie pozwolił Harry'emu walczyć z boginem, bo bał się, że upiór przybierze postać Voldemorta. Podczas uczty w Noc Duchów Gruba Dama zostaje zaatakowana przez Syriusza Blacka. Uczniowie spędzili tę noc w Wielkiej Sali. Nadarzyła się wtedy okazja, do spłacenia długu Natalie u Malfoya.
     Dracon wyszedł z Wielkiej Sali, chcąc pójść po coś do dormitorium. Natalie stwierdziła, że tylko idiota robi coś takiego, kiedy w zamku może grasować groźny zbieg. Poszła za nim i w połowie drogi zorientowała się, że Malfoy zbliża się do sektora, w którym Filch przesiaduje najczęściej. Rzuciła na niego zaklęcie, które skrępowało jego ruchy, wtedy dopiero on ją zauważył i odwróciła urok. Kiwnęła do niego, żeby podbiegł do niej. Stanęli za jednym z gargulców i nagadała mu się, że Filch przez cały czas kręci się po tej części zamku od tygodnia, więc nie powinien się tam zbliżać zwłaszcza, kiedy wszyscy uczniowie muszą zostać w Wielkiej Sali ze względu na Niebezpieczeństwo. Grubą Damę zastępuje duch rycerz Sir Cadogan.

     Nadszedł dzień meczu Quidditcha ze Ślizgonami. W ostatniej chwili Wood oznajmił drużynie Gryffindoru, której był kapitanem, że grają z Puchonami, ponieważ szukający Ślizgonów, Malfoy, ma kontuzję. W trakcie meczu na stadion wtargnęli dementorzy. Harry usłyszał głosy swojej umierającej matki i spadł z miotły. Gryfoni przegrywają z Puchonami. Nimbus uderza w wierzbę bijącą i zostaje zniszczony. Nikt na szczęście nie obwinił Harry'ego za porażkę.
     Profesor Lupin obiecał Harry'emu nauczyć go jak bronić się przed dementorami. Fred i George ofiarowują mu Mapę Huncwotów, która ukazuje tajne wyjścia ze szkoły i wszystkich znajdujących się na terenie Hogwartu. Czarodziej wziął pelerynę-niewidkę i nielegalnie odwiedził Hogsmeade. Będąc w Trzech Miotłach z Ronem, Natalie i Hermioną, podsłuchuje rozmowę nauczycieli. Dowiedział się, że Black jest jego ojcem chrzestnym i że zdradził rodziców Harry'ego, wyjawiając Voldemortowi miejsce ich pobytu.

     Hagrid dostał list, który poinformował go, że ma się stawić z Hipogryfem Hardodziobem na przesłuchanie. W prezencie na Boże Narodzenie, Harry dostał anonimowo najnowszą i najlepszą miotłę - Błyskawicę. Hermionę zaniepokoił fakt, że Harry otrzymał tak drogi prezent, a nie wie nawet od kogo i mimo próśb Natalie, żeby tego nie robiła, poinformowała o tym fakcie profesor McGonagall. Opiekunka skonfiskowała miotłę, aby zbadać czy nie ciążą na niej czarnomagiczne zaklęcia. Twierdziła, że mógł ją przysłać Syriusz Black.
     Harry ćwiczył z profesorem Lupinem zaklęcie Patronusa, które odpędza dementorów. Musiał przypomniać sobie najpiękniejszą chwilę ze swojego życia, wykonać konkretny gest i powiedzieć regułkę "Expecto Patronum", a zmory miały zniknąć. Po wykonaniu gruntownych testów, profesor McGonagall oddała Harry'emu Błyskawicę. Natalie otrzymuje listy od siostry informujące o tym, że Austriacy, którzy przyjechali do Beauxbatons na wymianę robią wiele problemów i w szkole panuje strasznie nie miła atmosfera. Uczniowie podzielili się na "obozy" i z każdym dniem wybuchają zamieszki między Francuzami, a Austriakami w świecie czarodziejów.

     Kolejny ważny mecz. Gryfoni przecie Krukonom. W trakcie meczu z Krukonami, Harry dostrzegł w dole trzech dementorów. Wyczarował patronusa bez problemu, ale znicza złapała nowa szukająca Krukonów - Cho Chang. Wychoszło na jaw, że nie byli to prawdziwi dementorzy, a Draco Malfoy i kilku Ślizgonów za nich przebranych.
     Zaraz po meczu profesor Albus Dumbledore wezwał do swojego gabinetu Natalie. Wystraszyła się, że może Malfoy właśnie powiedział mu o tym, że w Noc Duchów była w nocy w zamku, a nie wspomniał już, że poszła go uratować przed Filchem. Dyrektor przywitał ją serdecznie w towarzystwie innych nauczycieli - prawdopodobnie musieli się naradzić w jakiejś sprawie. Nie byli tam oczywiście wszyscy nauczyciele - pani McGonagall, Snape, profesor Lupin i profesor Flitwick.
     - Bardzo nam przykro, Natalie. - powiedział Dumbledore smutnym i poważnym głosem. - Nasze najszczersze kondolencje.
     Snape sprawiał wrażenie, jakby nie bardzo wiedział co robi w tym miejscu, jak zauważyła Natalie. I rzeczywiście nie powinien teraz tam być, tylko trafił tam przez przypadek, bo miał porozmawiać z Lupinem w towarzystwie dyrektora.
     - Ale o co chodzi? - zapytała zdezorientowana.
     - We Francji wybuchła bitwa pomiędzy czarodziejami francuskimi i austriackimi, zapoczątkowana w Beauxbatons. Państwo Thunder, czyli twoi dziadkowie, jako członkowie Zakonu Feniksa znajdowali się na miejscu, bo mieli współpracować z francuskim Ministerstwem Magii. Wzięli udział w bitwie, a twoja mama, Lindsay Thunder znalazła się tam po to, by zabrać Ellie do domu. Szkoła, jako budynek, nie ucierpiała aż tak bardzo. Tylko jeden wysoki mur ogradzający szkołę został w dużej mierze zniszczony... Ale po prostu w dworze doszło do tego, że Austriacy, którzy uczyli się zresztą czarnej magii i znani są z tego, że są zwolennikami Voldemorta (profesor Flitwick skrzywił się na dźwięk tego nazwiska) zniszczyli mur, pod którym między innymi stali twoi dziadkowie, mama i siostra. Zginęli na miejscu. Choć wiadome jest tylko to, że nie cierpieli, bo już wcześniej za sprawą zaklęć stracili przytomność i polegli pod gruzami.
     Natalie, która stała pomiędzy profesorem Lupinem i jej wychowawcą, zemdlała, choć na szczęście udało im się ją złapać. W skrzydle szpitalnym pani Pomfrey doprowadziła ją do ładu. Kiedy się wybudziła, zobaczyła nad sobą profesora Dumbledore'a. Zapytała jak długo leżała w Skrzydle Szpitalnym, a on odpowiedział, że była nieprzytomna przez całą sobotę. Poprosił profesora Snape'a, żeby odprowadził ją do dormitorium Krukonów.
     - Jeśli mogę zapytać, panno Stephens - zaczął nauczyciel. - jak miała na imię twoja Świętej Pamięci babcia?
     - Janice. Uczyła pana. Mówiła, że był pan bardzo zdolny, profesorze.
     Snape spojrzał na nią zdumiony, ale nie odezwał się więcej. Natalie kolację zjadła w towarzystwie Luny, która wiedziała, że nie powinna się odzywać w takim momencie i też tego nie robiła. Nikt się do niej nie odzywał, wszyscy schodzili jej z drogi, a ona i tak niczego nie zauważała. Może jednak ktoś coś od niej chciał, ale była kompletnie odseparowana od reszty świata. Po wszystkim spisała od niej notatki z dodatkowych lekcji, które odbyły się w sobotę. W nocy obudziła się z okropnym atakiem paniki, przez całe to zdarzenie związane ze śmiercią jedynej, pozostałej rodziny, a Cho oraz Luna musiały wezwać panią Pomfrey.

     Wkrótce stan Krukonki zaczął się polepszać. Zważywszy na fakt, że Ellie była jedyną osobą, z którą spędzała czas przez dzieciństwo (bo rodziców prawie wcale w ciągu dnia nie widziała, a dziadkowie tylko kilka razy w roku ich odwiedzali), a z siostrą ostatecznie nie była zżyta, nie odbiło się to aż tak bardzo na rytmie jej życia. Tylko smutno jej było, że nie miała do kogo pisać listów. Profesor Dumbledore w pewien piątek musiał przetransportować się z Krukonką do Ministerstwa Magii. Odezwał się ktoś z dalszej rodziny Natalie. Ciocia Marry-Jane White, pod której opieką miała pozostać Natalie. Bała się tego, że spędzić z kobietą pozostałe trzy lata do pełnoletniości, ale nic innego jej nie pozostało. Żeby nie zostać odnalezioną przez mścicieli z Austrii, którzy przegrali bitwę w Beauxbatons, przyjęła nazwisko ciotki. Pogrążając się w nauce zapomniała o żalu i strachu.
     W nocy Harry'ego obudził krzyk Rona. Okazuje się, że do ich dormitorium włamał się Syriusz Black, ale zdążył uciec. Udało mu się to, bo miał listę haseł na cały tydzień, którą zgubił wcześniej Neville.
Potter ponownie odwiedza Hogsmeade bez zgody Dursleyów, gdzie wraz z Ronem wdają się w bójkę z Malfoyem, Crabbe'em i Goyle'em. Harry'emu spada kaptur z peleryny-niewidki. Przerażony Draco poinformował o tym Snape'a. Harry wrócił w pośpiechu do zamku, gdzie już czekał na niego nauczyciel eliksirów, żądając wyjaśnień. Badał też Mapę Huncwotów, która zaczęła go obrażać. Widnieją na niej podpisy Lunatyka, Rogacza, Łapy oraz Glizdogona. Snape wezwał do siebie Lupina. Przybyły uratował Harry'ego z opresji, ale zabrał mu mapę. Hardodziob zostaje skazany na karę śmierci, ale ma jeszcze odbyć się apelacja.
     Hermiona rezygnuje z uczęszczania na lekcje wróżbiarstwa przez ciągłe kłótnie z panią Trelawney. Podczas meczu ze Ślizgonami Harry'emu udaje się złapać znicz, gdy jego drużyna ma ponad pięćdziesiąt punktów przewagi i tym samym zdobywają Puchar Quidditcha.
     W czasie egzaminu z wróżbiarstwa profesor Trelawney wpadła w trans i wypowiedziała przepowiednię. Hagrid przegrał apelację i o zachodzie słońca ma się odbyć egzekucja Hardodzioba. Harry, Natalie, Ron i Hermiona decydują wesprzeć gajowego. W kredensie Hermiona znalazła Parszywka, który na szczęście był cały i zdrowy.
     Gdy zbliżają się pracownicy Ministerstwa, przyjaciele zakładają pelerynę-niewidkę i wychodzą. Po drodze słyszą uderzenie topora i jęk Hagrida. Hardodziob zginął.
     Parszywek próbował wyrwać się Ronowi. Zjawił się Krzywołap, który gonił szczura i wielki, czarny pies, który zaciągnął Weasleya do jamy między korzeniami Wierzby Bijącej. Harry, Natalie i Hermiona ruszyli mu z pomocą. Po pokonaniu długiego, ciemnego tunelu trafili do Wrzeszczącej Chaty, gdzie znaleźli Rona, ale przed pojawił się tam sam Syriusz Black i za pomocą zaklęcia Expeliarmus odebrał im różdżki. Okazuje się, że jest animagiem, czyli czarodziejem, który może przybrać postać zwierzęcia i to właśnie on był tym wielkim, czarnym psem, który najpierw wystraszył Harry'ego w wakacje w drodze do Błędnego Rycerza, a teraz zaciągnął tu Rona. Harry rzucił się na mężczyznę z gołymi rękami. Zdołał odzyskać różdżkę i wymierzył ją w serce zbiega. Nagle pojawił się tam Lupin i za jego sprawą chłopiec ponownie traci różdżkę. Lupin zaczął rozmawiać z Blackiem i uściskał go nawet jak brata. Zbulwersowana Hermiona wyjawiła, że nauczyciel jest wilkołakiem. Lupin kontynuował rozmowę, z której wynika, że Parszywek jest w istocie animagiem i nazywa się Peter Pettigrew.
     Black i Lupin próbowali zabić Parszywka, aczkolwiek Harry, Ron i Hermiona nie wierzą, że to animag i chcą go bronić. Lupin opowiedział im więc swoją historię. Mimo swego wilkołactwa mógł uczyć się w Hogwarcie, a to dzięki Dumbledore'owi, który wybudował Wrzeszczącą Chatę, tunel do niej prowadzący, a u jego wylotu zasadził Wierzbę Bijącą. Lupin udawał się tam zawsze w czasie pełni. Jego przyjaciele – Syriusz Black, Peter Pettigrew i James Potter – szybko zorientowali się co mu dolega i postanowili stać się animagami, aby mu towarzyszyć po przemianie. Wtedy też stworzyli Mapę Huncwotów.
     Zjawił się Snape, który chciał oddać Syriusza w ręce dementorów. Mistrz eliksirów został rozbrojony przez Harry'ego, Rona, Natalie i Hermionę równocześnie i traci przytomność. Black opowiedział, że będąc w Azkabanie pożyczył od Korneliusza Knota gazetę, w której znalazł zdjęcie przedstawiające Weasleyów w Egipcie. Całą rodziną spędzili tam wakacje, które wygrali w konkursie. Rozpoznał na fotografii Petera Pettigrew w Parszywku, bo szczurowi brakowało jednego pazura. Okazało się, że Strażnikiem Tajemnicy Potterów miał być Syriusz, ale Black namówił ich do zmiany zdania. Sądził, że Lord Voldemort od razu domyśli się, że ma go szukać i ostatecznie strażnikiem został Peter Pettigrew. Był to jednak błąd, ponieważ był on śmierciożercą i wyjawił Czarnemu Panu miejsce pobytu Potterów. Gdy dwanaście lat temu Peter został osaczony przez żądnego zemsty Syriusza, obciął sobie palec, pozabijał Mugoli, przemienił się w szczura i zbiegł. Syriusz i Lupin zmusili Petera do ujawnienia się i chcieli go zabić. Harry się jednak na to nie godzi - nie chce by najlepsi przyjaciele jego ojca stali się mordercami. Proponował, aby oddać mordercę w ręce dementorów. Lupin związał Petera, unosi na niewidzialnych noszach Snape'a i wszyscy wrócili na błonia.
     Zdemaskowanie Petera oznaczało dla Syriusza wolność. Jednak gdy zmierzają z stronę zamku, Lupin zamienił się w wilkołaka. Syriusz stał się więc psem i próbuje unieszkodliwić Lupina. Peter wykorzystuje sytuację - przemienił się i uciekł. Harry usłyszał skowyt Syriusza. Na brzegu jeziora mężczyzna czołga się na kolanach. Harry podbiega do niego z Hermioną, a wokół nich gromadzi się około setki dementorów. Czarodzieje próbujowali wyczarować Patronusa, ale ponieśli klęskę. Nagle dementorzy się rozstąpili i Harry dostrzegł zwierzę galopujące przez jezioro. Po drugiej stronie witał się z nim ktoś, kto przypominał Harry'emu jego ojca. W tym momencie chłopiec stracił świadomość.
     Harry zbudził się w skrzydle szpitalnym. Poza nim, leżał tam też Ron. Natalie miała zabandażowaną lewą rękę, musiała ją sobie uszkodzić, gdy uciekali od Lupina-Wilkołaka, lub gdy wchodzili do Wrzeszczącej Chaty. Z rozmowy Snape’a i ministra wynikło, że dementorzy za chwilę złożą Syriuszowi swój pocałunek, uśmiercając go poprzez odebranie mu duszy. Harry starał się wyjaśnić całą sytuację, ale mu nie wierzył, poza Dumbledore'em. Dyrektor oznajmił, że Syriusz jest zamknięty w gabinecie profesora Flitwicka i jeśli wszystko pójdzie dobrze, uratują więcej niż jedno niewinne życie. Postanawia zamknąć ich na klucz, jednocześnie powiedział Hermionie i Natalie, że trzy obroty powinny wystarczyć i nikt nie może ich zobaczyć. Hermiona założyła Harry'emu na szyję złoty łańcuszek klepsydry, wykonała trzy obroty. Natalie miała taki sam łańcuszek, ale srebrny, jednak ona zadecydowała, że zostanie w skrzydle szpitalnym z poszkodowanym Ronem. Znaleźli się w sali wejściowej. Było o trzy godziny wcześniej. Okazało się, że Hermiona dostała zmieniacze czasu, by mogła uczęszczać na wszystkie zajęcia jakie sobie wybrała. Oboje zastanawiali się nad tym, co powiedział dyrektor. Doszli do wniosku, że muszą uratować Hardodzioba, na którym odleci Syriusz. Popędzili więc do Zakazanego Lasu, gdzie czekali na odpowiedni moment. Harry uwalnił hipogryfa. A kat, widząc zniknięcie zwierzęcia, uderz ze złości toporem w płot. Hagrid zawył z radości. Harry i Hermiona przenieśli się w miejsce, skąd dobrze widać Wierzbę Bijącą i czekali. Kiedy zauważyli siebie wychodzących spod drzewa, Harry zdał sobie sprawę, że gdy Lupin się przemieni, wpadnie prosto na nich. Pobiegli do chatki Hagrida, która była pusta, bo gajowy wybrał się do zamku. Harry chciał jednak zobaczyć kto wyczarował Patronusa po drugiej stronie jeziora i udał się w to miejsce. Gdy nadszedł krytyczny moment chłopiec zdaje sobie sprawę, że to nie ojca wtedy zobaczył, lecz siebie. Wyskoczył zza drzew i wyczarował srebrzystego jelenia, który gnał przez taflę wody. Następnie z Hermioną  dosiedli Hardodzioba i odlecieli w stronę zamku. Wydostali Syriusza z gabinetu nauczyciela Zaklęć i Uroków.

     W tym samym czasie, kiedy Natalie siedziała z Ronem i rozmawiała z nim na temat Quidditcha i słuchała o ulubionej drużynie Rona, w odwiedziny przyszli też Fred, George i Ginny.
     - Dzień dobry, pani Pomfrey! - przywitali ją.
     - Dzień dobry. Znowu przychodzicie z sedesem? - zapytała surowym tonem.
     - Oczywiście, że nie. - wyszczerzyli się szeroko do niej i odwrócili twarze w stronę łóżka Rona. Spojrzeli na Natalie i miny im trochę zrzedły, bo wciąż nie wybaczała im tego żartu z ropuchą, który wycięli jej ponad rok temu.
     Ginny podbiegła do niej i przytuliła ją, omal nie zrzucając jej z krzesła.
     - Cześć, Ginny. - przywitała ją. - Jak leci?
     - Dobrze. - odparła i usiadła na łóżku brata.
     - Jak twoja ręka? - zapytali bracia Natalie.
     - Ron - udawała, że go nie słyszy. - chcesz może coś do picia?
     - Poproszę wodę. Byle zimną. - powiedział.
     Krukonka popatrzyła na Ginny pytająco. Ta zaś przenosiła wzrok z niej na bliźniaków na zmianę i nie odpowiadała. Była obrażona. Natalie odwróciła się i podeszła do automatu, który stał za Fredem i Georgem, żeby nalać wody do plastikowych kubków z dozownika. Chwyciła kubek w chorą dłoń, ale gdy odkręciła wodę, jej rękę pod wpływem obciążenia przeszył ból, więc Fred złapał od kubek i zapytał:
     - Pomóc ci?
     - Nie potrzebowałam twojej pomocy, żeby zejść z drzewa, to i tutaj sobie poradzę, dzięki. - burknęła.
     - O co ci chodzi? - zapytał z poirytowaniem.
     - Chyba raczej "o co mi skacze". Żaby fajnie skaczą, nie? - zapytała przesycając każde słowo jadowitym sarkazmem.
     - Nie powiesz mi raczej, że od ponad półtora roku jesteś zła za ten żart do tego stopnia.
     - Pewnie, że nie powiem. Wolę w ogóle nie rozmawiać na ten temat. Ani na żaden inny w takiej sytuacji.
     - Możecie w końcu przestać?! - krzyknęła Ginny. Łzy stały jej w oczach, jedna już spływała z policzka. - Przestańcie się kłócić!
     - Chciałbym, ale... - zaczął Fred.
     - Ale powinieneś przeprosić! - wytłumaczyła Natalie.
     Bliźniacy spojrzeli na nią zdziwieni.
     - Odkąd zobaczyliście, że naprawdę jestem zła o ten kawał, robicie jakieś podchody, próbujecie zagadać, zwrócić na siebie uwagę. - mówiła. - Tylko żaden z was nie pomyślał, żeby przeprosić.
     Ginny zdumiała. Myślała, że Fred i George po prostu cały czas jej się naprzykrzali, a teraz wyszło szydło z worka.
     - A niemiłe było też to, że po wszystkim opowiedzieliście Lee Jordanowi i Deanowi Thomasowi o swoim psikusie. To było zaraz po waszych lekcjach, pod klasą eliksirów, bo oni czekali na głupi szlaban. - dodała.
     Dopiero po chwili ciszy oni zaczęli:
     - My ni...
     - Mogę moją wodę? - zapytał Ron przerywając braciom.
     Natalie wyczarowała strumień wody, nalała jej do kubka i podała przyjacielowi. Spojrzała na bliźniaków, którzy trzęśli się ze śmiechu. Ginny wyglądała na równocześnie zażenowaną i rozbawioną.
     - To było epickie... - stwierdziła chichocząc. - Natalie tłumaczy wam jak bardzo jej zaszkodziliście, wam rzedną miny, bo dopiero sobie uświadomiliście co zrobiliście, a Ron? Jak zwykle wybiera najlepszy moment i pyta - tu zmieniła głos na najniższy jak mogła - : Mogę moją wodę?
     Wszyscy poza Ronem wybuchli śmiechem. Pani Pomfrey, która musiała to słyszeć, z uśmiechem poprosiła ich, żeby byli ciszej i schowała się za parawan.
     - Przepraszamy. - powiedzieli bliźniacy uśmiechnięci.
     - Już się na w...
     - Wybacz! - zawołali przerywając jej.
     - Nie jestem na was zła.
     - Błagamy, przebacz nam! - powiedzieli głośniej. George klęknął na kolana, Fred obok niego, ale zaraz się podniósł i uderzył brata lekko w tył głowy. Zaczęli się przepychać i skończyli dopiero, gdy pojawili się za nimi Harry i Hermiona, którzy weszli do środka drzwiami.
     - Jak wy to... Byliście za parawanem! - zawołał zaskoczony Ron.
     - My? - spytał Harry.
     - Za jakim parawanem? - zapytała Hermiona.
     - Coś ci się musiało pomylić. - uciął Harry i wymienił znaczące spojrzenia z Hermioną i Natalie.
     Wymknęli się znowu przypomniawszy sobie o czymś. W ostatniej chwili dobiegli do drzwi, przy których stoi Dumbledore. Dyrektor zamknął ich w środku i niedługo potem słychać ryk wściekłości Snape'a. Następnego dnia Harry dowiedział się, że Lupin złożył rezygnację i idzie się z nim pożegnać. Nie ukrywa przy tym (podobnie jak reszta uczniów) żalu z powodu decyzji profesora. Nauczyciel oddał mu pelerynę i Mapę Huncwotów.
     W ekspresie Hogwart-Londyn Harry dostał list od Syriusza. Ojciec chrzestny wyjawia, że to on przysłał Harry'emu Błyskawicę. Załączył także pozwolenie na odwiedzanie przez Harry'ego Hogsmeade i ofiarował Ronowi sówkę, która dostarczyła ten list. Na peronie Ron obiecał zadzwonić do Harry'ego w sprawie finału mistrzostw świata w Quidditchu, który ma odbyć się w te wakacje, ponieważ chce ze sobą zabrać Harry'ego i Natalie.
     Państwo Weasley razem z ciotką Marry-Jane White przyszli przywitać Rona i jego rodzeństwo, oraz Natalie. Najpierw podeszli do rudzielców, pogadali z nimi bardzo poważnie i dopiero przyszli do Natalie.
     - Dzień dobry, witaj ciociu. - powiedziała Natalie siląc się na uśmiech.
     - Powinnaś mówić "witajcie wujku Arturze, ciociu Molly i ciociu Marry-Jane". - poprawiła ją pani White.
     Natalie potrząsnęła głową, choć nie bardzo wiedziała o co chodzi.
     - Och, nie przesadzaj, Marry-Jane. Bardzo wiele nas dzieli, trudno nazwać nas rodziną z Natalie. - stwierdziła pani Weasley.
     - Nie wiesz dlaczego miałabyś tak robić, co? - zapytała ją ciotka.
     - Nie za bardzo. - pokręciła głową. Wciąż była wstydliwa w towarzystwie kobiety, bo widziała ją właśnie drugi raz w życiu. Wcześniej wymieniały tylko listy może z cztery razy, odkąd przyznano jej opiekę nad Natalie.
     - To powiem ci, po prostu, że jestem kuzynką drugiego stopnia dla Molly. - wyjawiła.
     Natalie wybałuszyła oczy.
     - Naprawdę?
     - Naprawdę, sprawdzałyśmy ostatnio drzewo genealogiczne naszego rodu! - powiedziała pani Weasley.
     - I dlatego padła pewna propozycja. Jako, że nie znam cię za bardzo i widzę, że czujesz się bardzo niekomfortowo w sytuacji, - Och, jaka ona bezpośrednia. Jak Luna! - w której miałabyś spędzić ze mną kolejne lata życia, wpadłam na pewien pomysł. Mam nadzieję, że dasz mi go przedstawić.
     - Oczywiście! - potrząsnęła głową i czekała z zainteresowaniem.
     - Pojedziemy do Walii, w domu twoich dziadków są wszystkie ich rzeczy. Na strychu i w piwnicy są rzeczy, które były we Francji, w domu twojej mamy. Dom i tak jest twój, dziadkowie przepisali ci go, ale chodzi o to, żebyś przejrzała sobie tamte rzeczy i zdecydowała, czy może chcesz zabrać coś cennego. Nikt niczego nie zabierał, poza dokumentami tajnymi dla Zakonu. Ja też niczego nie brałam, nawet nie wchodziłam do środka, poza jednym razem, gdy musieliśmy z pracownikiem Gringotta sprawdzić, czy wszystko jest zabezpieczone i tak dalej.
     - Bardzo chętnie. - powiedziała z przejęciem.
     - Jest też druga propozycja. - powiedział pan Artur. - Co prawda jesteśmy z tobą tak daleko spokrewnieni, że prawie wcale. Z twoją ciocią łączy cię nie wiele, a co dopiero z jej kuzynostwem drugiego stopnia, ale to nie znaczy nic w obliczu tego, co wydarzyło się dwudziestego pierwszego stycznia w Beauxbatons.
     - Artur dąży do tego, że żebyś czuła się lepiej, mogłabyś zamieszkać z nimi. - skróciła Marry-Jane. - Ja nawet nie mam doświadczenia w wychowywaniu dzieci, jestem wdową i również nie jest mi łatwo przyjąć tą sytuację i ciężar. Dlatego oddałabym cię do Molly i Artura, ale pomagała przy tym, przysyłając pieniądze i takie tam. Bo jestem bardzo wdzięczna im za to, że sami wyszli z taką inicjatywą.
     Ginny, która chowała się za plecami rodziców, żeby wszystko podsłuchać, wyszła zza nich i podskoczyła do Natalie.
     - Jak się nie zgodzisz, przyślę ci w przyszłym roku sedes z Hogwartu w wakacje! - zagroziła.
     Wszyscy się zaśmiali, kiedy próbowała udawać swoich starszych braci. Tylko pani Weasley popatrzyła na nią zszokowana, ale nie zdołała wypowiedzieć ani słowa.
     - Jak mam się nie zgodzić wobec takiej groźby? Jeśli przeze mnie Ginny ma się stać największym łobuzem w Hogwarcie, to...
     Ginny teraz zachowała się tak, jak dawna Ellie. Wskoczyła jej na plecy ciesząc się. Natalie odwróciła głowę na bok, żeby powstrzymać łzy wzruszenia. Przyjaciółka zeskoczyła na ziemię, a wtedy Natalie uścisnęła trójkę dorosłych, dziękując im.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz